niedziela, 4 września 2016

F**k it. Bądź empatyczny.


 Witajcie kochani. Dzisiaj nieco inny temat. Po weekendzie pełnym wrażeń przyszedł czas na odrobinę przemyśleń...nad tym co robię, gdzie teraz jestem i co chcę robić jutro oraz przez najbliższy czas...zastanawiam się nad tym co zmieniło się w moim życiu przez ostatnie lata stawiając sobie cały czas nowe cele...i zrozumiałam coś bardzo ważnego czym chcę się z Wami podzielić...

 Tak jak każde zwycięstwo, tak każda porażka motywuje nas do działania...popadamy w wir pracy, poświęcamy czas na samodoskonalenie, zajmujemy sobie każdą wolną chwilę by ucieć od...no właśnie, od czego?? Od RZECZYWISTOŚCI...od ODPOWIEDZIALNOŚCI...od WŁASNEGO ŻYCIA...bo tak jest łatwiej...wyznaczasz sobie sztuczne cele by choć przez chwilę poczuć się lepiej...poczuć, że to co robisz ma sens i sprawia, że jesteś "SZCZĘŚLIWY"...niestety to tylko złudzenie ;))
 Myślisz, że coś się zmieni w Twoim podejściu, bo w końcu spotkasz odpowiednią osobę?? A może inne osoby zakłócają funkcjonowanie Twojego "idealnego świata"?? Nic bardziej mylnego...
 Nie ważne kogo spotkasz na swojej drodze...dopóki nie naprawisz tego co się zepsuło SAM to nic się nie zmieni...nie zmieni tego partner, przypadkowo spotkana osoba na ulicy, dziwki, alkohol, nadgodziny w pracy czy ksiądz głoszący kazanie...tylko TY!!
 Przeszkadza Ci Twoje otoczenie, ludzie, którzy mają względem Ciebie wymagania i tylko Cię ograniczają...a tak naprawdę jesteś SAM DLA SIEBIE największym ograniczeniem... Chcesz iść na imprezę ze znajomymi...wyjechać na miesiąc do Azji lub na Alaskę...a może po prostu chcesz pograć w samotności na PlayStation...jasne!! A kto Ci broni?! Hmm...może Twoja skrzywiona psychika?? Albo najzwyczajniej strach ;))
 Strach przed utratą kontroli, strach przed rozczarowaniem, strach przed własnym życiem...tak, dokładnie tak!! STRACH PRZED WŁASNYM ŻYCIEM!! Dopóki nie stawisz mu czoła nic się nie zmieni a tym bardziej nikt nie zrobi tego za Ciebie...


 Nikt nie powiedział, że jesteśmy ze stali i że zawsze musimy być twardzi...jesteśmy tylko ludźmi, każdy z nas czuje, przeżywa i to nie jest coś czego należy się wstydzić. A może warto usiąść, dać sobie chwilę do namysłu, zrobić rachunek sumienia i trochę otworzyć się na ludzi?? Może nie zawsze musimy widzieć tylko swoje racje...może odrobina empatii to klucz to sukcesu?? 

 Może warto się zastanowić czy nasze decyzje są takie a nie inne, bo są po prostu dla nas łatwe, wygodne...a może zbyt często SAMI próbujemy przerzucić odpowiedzialność za własne życie na innych...

                                                            Z takim przemyśleniami zostawiam Was dzisiaj. Dobrej nocy.
                                                                                                                                        ~N

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Na talerzu: Soczewica nie tylko dla wegetarian czy wegan



Google Grafika



  Witajcie kochani :)) Jak mija Wam wolny poniedziałek?? U mnie przygotowania na jutrzejszy dzień, The Jackson 5 w tle a w kuchni gości dziś soczewica więc dlaczego by nie przyjrzeć się jej bliżej?? W ten sposób powstał kolejny wpis z serii Na talerzu.


   Nie rozdrabniając się przejdźmy do rzeczy. Soczewica jest źródłem białka dlatego jest jednym z podstawowych produktów, które znajdziecie w szafce osób będących na diecie wegetariańskiej bądź wegańskiej. Znajdziemy w niej magnez, żelazo, fosfor, potas,wapń, witaminy A, B1, B2, PP, B5, B6, C oraz kwas foliowy a ponadto ma niski indeks glikemiczny. Wspomaga perystaltykę jelit, zapobiega nadciśnieniu, zmniejsza ryzyko chorób serca oraz obniża poziom złego cholesterolu we krwi. Zapobiega skurczom,problemom ze snem a także pomaga w walce ze stresem, czyli tak jak w tytule...nie tylko dla wegetarian czy wegan, ale również zaleca się jej spożywanie cukrzykom, sportowcom a także kobietom będącym w ciąży. Idąc dalej...

Google Grafika

  Soczewica jest super!! :)) Można z niej zrobić chyba wszystko...zupę, pastę, dodać ją do sałatki, zrobić farsz do pierogów czy tak jak ja zrobić sos do makaronu a' la bolognese. Pomysł podrzucił mi kolega z pracy, Rafał, którego serdecznie pozdrawiam :)) Tak naprawdę wystarczy, że do przygotowanego już sosu zamiast mięsa dorzucicie ugotowaną czerwoną soczewicę i na tym kończy się cała filozofia. Jeżeli chcecie wiedzieć jak dokładnie robię bezmięsną wersję tego dania (która nawiasem mówiąc smakuje jak mięsna) to dajcie znać :))

Google Grafika


  A Wy jakie macie doświadczenia z soczewicą?? Może macie jakieś ciekawe przepisy i chcecie się podzielić albo jest tu ktoś wege? :))

                                                                                                                                           Pozdrawiam
                                                                                                                                                      ~N
                                                                                                           




niedziela, 14 sierpnia 2016

Ciasteczka owsiane w 15 minut




  Witajcie kochani :)) Ile razy w życiu naszła Was ochota na coś słodkiego albo...znajomi oznajmili, że są w okolicy i za 20 minut przyjdą na kawę a Wy nie macie nic w słodyczowych zapasach?? Z pewnością nie raz. 

  Kobieca wersja tej historii oczywiście jest bardziej rozbudowana ;)) Akurat 5 minut temu umyłaś włosy, o wyjściu do sklepu nie ma mowy a w dodatku zastanawiałaś się co ubrać na wieczorny wypad na miasto i przy okazji zrobiłaś "mały" bałagan na pół mieszkania...atmosfera zaczyna się robić napięta, ale spokojnie - NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH!! ;))

  Na ratunek przychodzą najprostsze, najszybsze ciasteczka, które nie dość, że są pyszne i zdrowe to do ich wykonania potrzebujecie jedynie:

  • 1 szklanki płatków owsianych 
  • 2 łyżki masła orzechowego 
  • dwóch bananów
  • wody lub mleka - ja użyłam sojowego (dodajecie na oko, masa powinna być na tyle gęsta, żeby móc swobodnie nałożyć ją łyżką na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia)
  • 1 łyżeczkę kakao


  Instrukcja obsługi jak dla 5-latka. Wrzucacie wszystko do blendera i miksujecie. Jeżeli nie macie blendera to ręcznie też powinniście dać radę (w tym wypadku lepiej sprawdzą się płatki owsiane błyskawiczne). Ja swoje ciasteczka udekorowałam rozdrobnionymi orzechami brazylijskimi. Pieczecie przez 13-15 minut w 180 stopniach aż ciasteczka się zarumienią. W tym czasie spokojnie zdążycie doprowadzić do porządku siebie i swoje otoczenie ;))



  Myślę, że ten przepis przyda się nie tylko w sytuacjach kryzysowych, ale również dla tych, którzy są małymi leniuszkami ;))


                                                                                                       Tymczasem życzę Wam dobrej nocy.
                                                                                                                                                          ~N
  






poniedziałek, 25 stycznia 2016

Mój prywatny chaos, czyli sposoby na organizację czasu

 Grafika Google 

 Witajcie kochani!! Dzisiaj trochę odmienny temat, bo opowiem Wam o mojej organizacji czasu. Postaram się wyczerpać temat w miarę możliwości, ale zanim przejdę do konkretów to trochę historii...

 Osoby, które mnie dobrze znają wiedzą, że jestem najbardziej uporządkowanym chaosem na tym świecie ;)) Brzmi trochę absurdalnie, ale to chyba najodpowiedniejsze określenie mojej osoby. Wszystko zaczęło się w szkole średniej. Dotarło do mnie, że o wielu rzeczach zapominam, przychodzę do domu, nie wiem po kolei za co mam się zabrać i to był pierwszy powód do rozpoczęcia prowadzenia kalendarza. Zapisywałam tam różne notatki odnośnie sprawdzianów, kartkówek...I ZADAŃ DOMOWYCH o których ciągle zapominałam oraz innych bieżących spraw. Byłam tak bardzo szczegółowa i wytrwała w prowadzeniu kalendarza, że nawet nauczyciele pytali mnie o sprawy organizacyjne, bo często sami o nich zapominali. Ktoś mógłby powiedzieć, że mogłam to wszystko zapisywać w zeszytach, książkach, ale bądźmy szczerzy...kto przegląda wszystkie zeszyty w poszukiwaniu zadań czy terminów klasówek ;)) Kalendarz był dla mnie niczym prawa ręka. Wszystkie informacje w jednym miejscu, tak bardzo uporządkowane, że przez chwilę uwierzyłam, że sama jestem tak dobrze zorganizowana ;P
 Zapisywanie wszystkiego jest nadal dla mnie ważne, bo zauważyłam, że jeżeli coś zapiszę w kalendarzu to czuję się zobowiązana do wykonania wszystkich zadań i celów, które sobie postawiłam. Pamiętajcie o tym, bo to bardzo ważne. Z czasem uzależniłam się od organizacji czasu i ludzie wokół mnie też się przyzwyczaili do tej lepszej wersji Natki. W trzeciej klasie odkryłam blog Design Your Life a wraz z nim Alinę i jej cudowny organizer. Uważam, że to jest świetna opcja zwłaszcza dla tych osób, które mówią "aaa...już połowa roku...głupio będzie wyglądać połowa pustego kalendarza"...o nie!! Tu mam na Was haczyk!! ;)) Organizer jest na tyle uniwersalny, że nie posiada określonych dat, sami ustalamy od kiedy i w jaki sposób prowadzimy swoje notatki. Dla bardziej kreatywnych osób Alina udostępniła na blogu gotowe szablony do druku tak by samemu stworzyć swój własny organizer...a dla wszystkich leniuszków wprowadziła gotowe organizery do sprzedaży.
 Uważam, że jest to świetna opcja, bo zawsze możecie zacząć w dowolnym czasie prowadzenie organizera, a w dodatku możecie go dostosować do swoich potrzeb. Ostatnio dzięki Alinie mamy dostęp również do plannerów, które możemy samodzielnie wydrukować i zaplanować zbliżający się miesiąc. Wszystkie przydatne linki znajdziecie na końcu.

 Na chwilę obecną powróciłam do tradycyjnego kalendarza, bo jestem do niego bardziej przyzwyczajona i osobiście odczuwam większe zobowiązanie do zadań w nim zapisanych. Od 2-óch lat korzystam z kalendarza Beaty Pawlikowskiej i jestem z niego bardzo zadowolona. Mam dużo miejsca na notatki a myśl umieszczona na każdej stronie poprawia mi humor każdego dnia.


Grafika Google 

 Teraz coś co polecę każdemu i gorąco zachęcam do bycia wytrwałym!! Sytuacja z życia wzięta. Dzień wypłaty, wszyscy jesteśmy szczęśliwi (bo kogo nie cieszy przypływ gotówki), pieniądze w portfelu są...i zanim się obejrzymy one w magiczny sposób znikają!! Nie mówię tu o zobowiązaniach, które większość z nas posiada, ale prawda jest taka, że nie kontrolujemy tego na co wydajemy pieniądze. Druga i chyba jeszcze częstsza sytuacja...idziemy na zakupy!! Ja osobiście jeżeli nie zapiszę sobie na kartce po co przyszłam to kupuję masę innych rzeczy bez których tak naprawdę mogłabym się obejść a żeby było jeszcze zabawniej to wychodzę bez tego po co przyszłam. Myślę, że nie tylko ja tak mam, bo ten problem dotyczy większości osób które znam ( i Wy pewnie też tak macie).
 Rozwiązaniem jest coś tak banalnego jak prowadzenie budżetu domowego...hola, hola!! Wiem co teraz powiecie... "Ale to trzeba mieć na to czas i jakoś to zorganizować...a w sumie to nie mam na to pomysłu". Na pomoc przybywa nam Michał z szablonem budżetu domowego. Jest tak świetnie zrobiony i przyjemny w prowadzeniu, że nie chcę nawet słyszeć wymówek ;))
 Dzięki temu "gotowcowi" możecie zaplanować swoje wydatki na najbliższy czas, zobaczyć na co tak naprawdę wydajecie pieniądze i wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość. U Michała znajdziecie również wiele ciekawych informacji na temat tego w jaki sposób oszczędzać pieniądze. Uważam, że robi kawał dobrej roboty a skoro robi to dla nas to korzystajmy z tego w pełni.

 Podsumowując temat:

 Część z Was powie, że nie możemy zaplanować życia i mój cały wykład na temat organizacji, planowania jest do bani... Pewnie macie rację ;)) A znacie kogoś kto odniósł sukces bez postawienia sobie celu i zaplanowania sposobu w jaki chce go osiągnąć?? Odpowiedź jest prosta.
 Nie możemy zaplanować całego życia, bo jest ono nieprzewidywalne, ale zawsze warto mieć określony plan działania, wyznaczone cele i większą kontrolę nad tym co się dzieje. Nawet jeżeli coś nie idzie po naszej myśli to możemy otworzyć kalendarz, przenieść zadanie na inny termin i mieć nadal kontrolę nad wszystkim... Bo nie mamy chaosu w głowie i nie panikujemy tylko dlatego, że coś nam nie wyszło ;))

 Wszystkie przydatne linki zamieszczam poniżej:

Organizer do pobrania dla kreatywnych osób => KLIK!!
Coś dla leniuszków ;)) => Sklep
Planner na luty => KLIK!!
Szablon budżetu domowego u Michała => KLIK!!

 Mam nadzieję, że dzisiejszy post przypadł Wam do gustu i chociaż część z Was wyniesie z niego coś dla siebie. Napiszcie mi jak Wy organizujecie swój czas i czy macie jakieś inne sposoby na zapanowanie nad swoim prywatnym chaosem zwanym życiem ;))


                                                                                                    Trzymajcie się ciepło!!
                                                                                                                           ~N

piątek, 15 stycznia 2016

Na talerzu: kaki, czyli persymona


Grafika Google 

 Przechodząc ostatnio przez jedną z "sieciówek" dojrzałam leżące w kartonie...no właśnie...CO?! Warzywo, owoc...co to właściwie jest?! Ładnie wygląda...ciekawe jak smakuje...a może poza tym ma jakieś ciekawe zastosowanie i właściwości...
Pojawiło się milion pytań w jednej sekundzie i przede wszystkim jedno... DLACZEGO JA NIE WIEM CO TO JEST?!

Nie mogłam sobie darować więc postanowiłam natychmiast się dowiedzieć z czym mam do czynienia i okazało się, że największą zagadką tego popołudnia jest persymona, czyli owoc kaki.


Grafika Google 


 Kaki to owoc pochodzący z Chin znany pod wieloma nazwami: hurma, hebanek, persymona, szaron i wiele innych jeśli bardziej by się w to zagłębiać. Wyglądem przypomina pomidora lecz smakiem przypomina śliwkę, jest używana do różnego rodzaju deserów, przetworów, ale może być też stosowana jako dodatek do sałatek a nawet solo jako świeża lub kandyzowana przekąska.


Grafika Google 


 Ale co dla nas najważniejsze...ma niesamowite właściwości!!
Badania prowadzone przez naukowców z Japonii dowodzą, że wyciąg z owoców kaki umożliwia silne hamowanie rozwoju komórek białaczkowych a także niektórych komórek rakowych dzięki zawartości wielu przeciwutleniaczy oraz kwasu kwasu p-kumarynowego, kwasu betulinowego oraz kwasu galusowego. Dzięki dużej zawartości błonnika wspomaga prawidłowe działanie układu trawiennego (pomaga przy problemach z zaparciami) jak i układu krążenia, zmniejsza poziom cholesterolu a przy regularnym spożywaniu (uwaga!!) poprawia libido oraz zwiększa popęd seksualny. No kto by pomyślał...jeden owoc a tyle korzyści ;))

 Tym miły akcentem zakończę dzisiejszy post a do Was mam pytanie:

 Jakie znacie ciekawe przepisy z zastosowaniem kaki??

 Czekam na Wasze odpowiedzi a tymczasem życzę miłego, piątkowego wieczoru ;))

                                                                                                        Pozdrawiam.
                                                                                                                     ~N

niedziela, 24 sierpnia 2014

Rimmel WONDER'FULL vs Essence LASHmania reloaded

 

    Hejka :)) Po bardzo pracowitym weekendzie przyszedł czas na "odpoczynek" i obiecaną recenzję porównawczą 2-óch maskar: WONDER'FULL od Rimmel (którą otrzymałam do testów => KLIK!! ) oraz LASHmania od Essence, którą kupiłam w Drogerii Natura. Nie chcę wprowadzać zbędnego bałaganu więc cały post będzie trzymał się pewnego schematu ;)) Będę oceniać ich trwałość, odporność na różne czynniki (deszczyk albo przypadkowe przetarcie ręką...tak jak to zdarza się w codziennym życiu ;)) ), sposób aplikacji, ogólny efekt. Na końcu kilka zdań o tym co myślę na ich temat ;))

Rimmel WONDER'FULL

 Na początku jest super, po prostu idealna!! Oczywiście z czasem efekt nie jest już taki jak na początku, ale nadal pozostaje zadowalający :)) Nie skleja rzęs i sprawia, że wyglądają ładnie, zdrowo i naturalnie. Jeżeli chcemy otrzymać mocniejszy efekt należy nałożyć dwie warstwy (z czym nie ma problemu). Po całym dniu pracy efekt nadal jest zadowalający, nic nam się nie kruszy. Na deszczu nie rozmazał się ani razu ;)) Aplikacja produktu jest bardzo łatwa i wygodna dzięki szczoteczce silikonowej, której kształt nie sprawia większych problemów nawet osobie, która nigdy nie miała z nią do czynienia. Nie wiem jak będzie sprawować się za miesiąc, ale jestem pełna nadziei ;)) W skali od 1 do 6 maskarze WONDER'FULL przyznaję 5,5 pkt ;))


Essence LASHmania reloaded

   Jestem pod wrażeniem, ponieważ dałam za nią (stosunkowo) grosze a jest super :)) Co prawda ma już ponad miesiąc i konsystencja zrobiła się trochę gęstsza, ale jest jak najbardziej w porządku ;)) Nie skleja rzęs pod warunkiem, że produkt jest prawidłowo zaaplikowany. I tutaj osoby, które zaczynają się malować mogą mieć problem, ponieważ aby uzyskać piękny efekt trzeba mieć trochę wprawy ;)) Rzęsy są cudowne!! Jeżeli wybieracie się gdzieś wieczorem z ukochanym, np. na romantyczną kolację - ta maskara sprawdzi się najlepiej!! U mnie trzyma się cały dzień...czasem pod koniec dnia jak przypadkiem przetrę oko to mam delikatnie ubrudzonego palca, ale nic poza tym. Myślę, że to było najlepiej wydane 11.99 zł w moim życiu :D Naprawdę gorąco polecam ;)) Ocena: 5,5 ;))


    Myślę, że obie maskary wypadają bardzo dobrze :)) Rimmel nadaje się jak najbardziej do codziennego użytku natomiast Essence wybieram gdy potrzebuję uzyskać mocniejszy efekt ;)) Nie wiem jeszcze jak cenowo dokładnie wypada Rimmel, ale jeżeli będzie to kwestia ok. 30 zł to myślę, że warto się zaopatrzyć w WONDER'FULL, bo użytkowanie tej maskary to czysta przyjemność ;))


   A Wy, co sądzicie o tych maskarach?? Podoba się Wam nowość od Rimmela?? :))

środa, 20 sierpnia 2014

Na talerzu: brukselka - pogromca małych i dużych ;))

   Hejka :)) Wybaczcie mi tak mało wpisów ostatnimi czasy...aż mi głupio, ale nie mam czasu, nawet dla siebie. Do niedzieli pojawi się recenzja maskary Rimmel a już dzisiaj mam dla Was kolejny post z serii "Na talerzu" z mini kapustą w roli głównej!!

Grafika Google

   Pewnie niektórzy zapytają "Dlaczego brukselka?? Przecież jest wstrętna!!". Po pierwsze jest bardzo zdrowa a po drugie jej jedzenie nie musi nam się kojarzyć z torturami ;))

   Brukselka ma wiele odżywczych wartości. Jest źródłem witamin C, E, K oraz B, które dobrze wpływają na nasz układ odpornościowy i układ nerwowy. Zawiera kwas foliowy cenny dla przyszłych matek. Dzięki zawartości sodu i potasu reguluje gospodarkę wodną organizmu a nasza skóra jest jędrna. Liczne sole mineralne (magnez, wapń, mangan, żelazo, miedź, cynk, fosfor) zapewniają brukselce miano warzywa młodości, ponieważ wpływa pozytywnie na odbudowę DNA w komórkach i blokuje rozwój nowotworów.

   Niestety gorzkawy smak i zapach jaki wydziela podczas gotowania odpycha nas dość skutecznie. Nie martwcie się - są na to sposoby ;)) Do wody w której gotujemy brukselkę należy dodać odrobinę mleka, piętkę chleba lub szczyptę cynamonu, dzięki czemu pozbędziemy się drażliwego zapachu oraz gorzkawego smaku. Słyszałam też kiedyś w telewizji, że jeżeli obierzemy z brukselki pierwsze liście to pozbędziemy się tego nieprzyjemnego smaku. Myślę, że to cenne informacje, które mogą Was przekonać do brukselki ;))

   A może ktoś jest "wyjątkiem" i lubi brukselkę?? :)) Piszcie!! ;))

   PS. Czekam na ShinyBox'a...ciekawa jestem co ciekawego tam znajdę ;))

                                                                                                                Pozdrawiam ;))
                                                                                                                              ~N